Prof. Twardowski zwrócił uwagę, że temat biedronek azjatyckich pojawia się zazwyczaj raz w roku – jesienią. „Wówczas owady te szukając sobie miejsca do zimowania siadają na oknach, nasłonecznionych ścianach i próbują się dostać do naszych mieszkań. Mówimy wtedy o pladze i mnożymy sposoby, by się biedronki pozbyć. Ale jej uciążliwość trwa zaledwie kilka dni. Przez pozostałą część roku nikt o niej nie mówi, a szkoda, bo jest bardzo pożyteczna, zjadając np. mszyce” – wskazał kierownik Zakładu Entomologii na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu.
Naukowiec podkreślił, że w Azji przedstawiciele tego gatunku znajdują schronienie zazwyczaj pod kamieniami i w skalnych szczelinach. „U nas chowają się do budynków, biorąc je instynktownie za skalne wzniesienia. Szczeliny w oknach to jedno z ich ulubionych miejsc” – mówił. Dodał, że za tydzień, dwa, kiedy biedronki azjatyckie znajdą miejsce do przezimowania, znikną z oczu mieszkańców polskich miast.
Biedronki azjatyckie są inwazyjne, ale pożyteczne
Prof. Twardowski podkreślił też, że biedronka azjatycka - choć bywa uciążliwa - nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla człowieka. Co prawda ugryzienie owada jest nieprzyjemne i może objawiać się zaczerwienieniem czy swędzeniem, ale nie jest on agresywny, jak na przykład osa. „Biedronka sama nas nie zaatakuje, żeby ugryźć musi zostać np. przygnieciona, zdarza się też, że gryzie, kiedy ją łapiemy i zamykamy w dłoni. Nie jest też niebezpieczna dla zwierząt, choć np. kiedy kot ją przegryzie, a takie przypadki mieliśmy, toksyny, które wydziela mogą podrażnić jego przełyk” – tłumaczył naukowiec.
Biedronka azjatycka jest gatunkiem inwazyjnym, wypierającym rodzime biedronki. „W praktyce jednak to owad pożyteczny” – podkreślił prof. Twardowski.
Polecany artykuł: