Miały być pieniądze za wybory. "Bitwa o remizy" poległa?
Wybory parlamentarne 2023 zdecydowanie zapiszą się w historii. Wszystko dlatego, że Polacy masowo ruszyli do urn, a frekwencja wyniosła 74,38%. Od 1989 r. ani razu do urn nie poszło tylu Polaków, ile w tych wyjątkowych wyborach. Czy to dobrze? Mogłoby się wydawać, że tak. Obecność tak dużej ilości Polaków w lokalach wyborczych, zarówno w naszym kraju, jak i za granicą to piękny obraz demokracji. Jak przy poprzednich wyborach prezydenckich, tak samo przed tymi, resort Mariusza Kamińskiego, aby zmobilizować najmniejsze gminy do przyciągnięcia wyborców, ogłosił akcję "Bitwa na remizy". Jak czytamy na portalu prawo.pl, jeszcze na wspólnej konferencji prasowej ogłosił wraz z ministrem wsi Robertem Telusem, że gminy do 20 tys. mieszkańców, które osiągną najwyższą frekwencję w powiecie, otrzymają milion złotych na budżet obywatelski. Środki te będą mogły zostać wykorzystane zgodnie z wolą mieszkańców np. na nowe zakupy do biblioteki, rewitalizację parku czy stworzenie nowego placu zabaw.
Dodatkowo, wszystkie gminy do 20 tys. mieszkańców, w których frekwencja miałaby przekroczyć 60 proc. otrzymają:
• 250 tys. zł na rozwój działalności kół gospodyń wiejskich, zespołów ludowych i orkiestr dętych;
• 250 tys. zł dla lokalnego klubu sportowego.
Wójtowie małych gmin, zgodnie z propozycją rządzących, postanowiło zachęcić mieszkańców do głosowania. Poprzez Facebooka, Instagrama, a nawet sms. Wybory parlamentarne okazały się sukcesem pod względem frekwencji - zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych. W wyborach do Sejmu frekwencja wyniosła 74,38 proc. do Senatu – 74,31 proc. Większość wyborców nie brała jednak udziału w referendum, gdzie frekwencja wyniosła niecałe 40%, co zgodnie z konstytucją, nie może być wiążącym dla rządzących.
Jednak zdecydowana większość małych gmin przekroczyła frekwencję 60 proc. Przykładowo w województwie lubelskim, gdzie frekwencja wyniosła 70,51 proc. progu nie przekroczyło tylko 9 gmin. W podlaskim przy frekwencji 70,30 proc. - do wsparcia nie kwalifikuje się 10 gmin - czytamy na prawo.pl.
Polecany artykuł:
Samorządowcy boją się, że nie dostaną pieniędzy
Łącznie, na obiecany bonus 500 tys. zł liczy około 2 tys. małych gmin w Polsce. To daje wydatek rzędu 1 mld zł. Kolejne 600 mln zł to bonusy dla zwycięzców w powiatach. Samorządowcy tracą nadzieję, że zobaczą te pieniądze.
- Choć to obietnica publiczna, to z wypłatą pieniędzy może być jednak problem. Żadnych dokumentów, szczegółowych regulaminów dotyczących bonusów wyborczych, nie widziałem. Były to deklaracje w postaci grafik i konferencji prasowej Ministra Rolnictwa, Roberta Telusa. Myślę, że skala tych potencjalnych wypłat jest tak duża, że może być kłopot – mówi Grzegorz Cichy portalowi prawo.pl, burmistrz Proszowic, współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.
Burmistrz zastanawia się także na łamach portalu, w jaki sposób zaplanowano wypłaty i czy są one w ogóle realne przy tak wysokiej frekwencji. Uważa, że bardziej prawdopodobny jest milionowy bonus z „Bitwy na remizy”, niż środki z pozostałych akcji profrekwencyjnych. Jak w takim razie będzie? Powrócimy do tematu.